sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 3.

Włożyłem moją walizkę do samochodu mamy i ruszyliśmy na lotnisko. Nie chętnie. Jeszcze przed chwilą musiała mnie siłą ciągnąc i łapac za ręce, ponieważ trzymałem się kurczowo drzwi. Nie chcę tam jechac... Ten mój cały kuzyn jest pewnie jakimś ułożonym dzieciakiem. Pewnie takim jak cała moja rodzina. Kurde, jestem jakiś odmienny. Popatrzyłem z pogardą na rodzicielkę, która ze skupieniem prowadziła Porsche. Wyciągnąłem IPhona i wysłałem sms'a do Danielle 'Kicia, niestety zostałem siłą zmuszony do wyjazdu do Doncaster na 4 tygodnie i nie będziemy mogli spotykac się przez ten czas...' Myślę, że mnie nie oleje. Ułożyłem się wygodnie na siedzeniu i wpatrywałem się w przemijający krajobraz za oknem. Życie przemija, za kilka lat będę musiał pracowac już sam, czego sobie nie wyobrażam i potem nadejdzie starośc. O nie, nie. Styles nie myśl o tym! Żyj chwilą. Ja to jestem jednak dziwny, raz skończony drań, raz cholerny filozof. Co ja niby będę robił w tym całym Doncaster? Nawet nie wiem gdzie to jest... Minęło kilka minut i już moim oczom ukazało się lotnisko. Nie chętnie wysiadłem z samochodu, ciągnąc za sobą walizkę, szedłem ku odprawie. Minęła szybko. Rzuciłem mamie ciche 'Do zobaczenia i nie zapomnij przysyłac pieniędzy' i wszedłem na pokład samolotu. Znalazłem swoje miejsce i wtedy dopiero przypomniałem sobie, że w walizce zostały słuchawki. Fuck. Geniusz ze mnie. Godzina nudzenia się. Kocham to po prostu. Zamknąłem oczy i powoli zacząłem opływac w krainę snu.
*
Witam. Nazywam się Louis Tomlinson i jestem 21-letnim, bezrobotnym, którego nadal utrzymuje rodzina. Muszę wziąśc się wkońcu w garśc ! Tylko, że tak wybredny człowiek jak ja nie będzie pracował wyworząc śmieci czy coś. To musi byc porządne ! Opadłem bezwładnie na krzesło, przeczesując włosy. Usłyszałem pukanie do drzwi. Moim gościem był Liam. Wpuściłem go do środka.
- Co cię tu sprowadza? - powiedziałem dumnie. 
- Nic... Tak przechodziłem i postanowiłem, że zajdę. - uśmiechnął się.
Wyżalił mi się na temat Danielle. Tęskni za nią. No, ale cóż. Jak to Li powiedział ' Kariera jest dla niej ważniejsza'. Czasem wydaje mi się, że ludzie przychodzą do mnie po to żeby porozmawiać o uczuciach i wysłuchać mojej rady. Tym razem też tak było. Nie dociekałem dlaczego się rozstali, bo to już nie moja sprawa. Pożegnałem się z kolegą, odprowadzając go do drzwi.
*
Czułem jak ktoś mnie szturcha. No kurde co jest?! Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem nade mną stewardesa'e. O matko pusty samolot. Czyli już wszyscy dawno wysiedli tylko ja zostałem. Zacząłem ją przepraszać i czym prędzej opuściłem pokład. Wziąłem swoją walizkę. No i teraz co? Gdzie mam iść? W oddali stał chłopak z tabliczką 'Harry'. Podszedłem do niego.
- Liam? - powiedziałem.
On tylko przytaknął. Kurde, na podejrzanego wygląda. Przez długi czas nie zamieniliśmy słowa. Wkońcu przerwałem tą ciszę.
- Wiesz dlaczego matka mnie tu wysłała ?
- Mówiła, że musisz odpocząć od tego imprezowania. I zmienić się na lepsze. - uśmiechnął się. Mówił z takim spokojem w głosie. 
- Pfff. Po co mam się zmieniać?! - powiedziałem oburzony, a on tylko wzruszył ramionami.
- Jesteśmy na miejscu. - pokazał mi ręką dom, który znajdował się przede mną.
Nie za duży, kremowe ściany i duże okna. Może być. Otworzył mi drzwi, a ja z trudem wgramoliłem się do środka, potykając się o walizkę.
________
Ejejej. Widzę, że tego bloga czyta raptem jedna osoba... 
CZYTASZ = SKOMENTUJ ! 

4 komentarze:

  1. O maaamoo *_* HAROLD JEDZIE DO LOU ! *le taniec szczęścia* Jaram się tym xDD
    Pozdrowienia od państwa Styles/Devine/Bieber :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste, czekam na nn.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. zapowiada się bardzo ciekawie :D
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    zapraszam do mnie
    shortstoryabout.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dajesz, dajesz, dajesz następny. Szybko ! :)

    OdpowiedzUsuń