czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 8.

- Tak? - zapytał, słodko mrugając oczami. Harry, nie ułatwiasz mi tego.
- Em, bo ja... Ja chciałem ci powiedzieć... że Liam musiał wyjechać i teraz będziesz tak jakby u mnie mieszkał. - stchórzyłem, po prostu stchórzyłem.
- Spoko, tylko, że nie mam ubrań.
Zrobiłem minę w stylu WTF?! Przecież ma ubrania... A! Nie ma reszty ubrań ! Lou włącz myślenie.
- Pożyczę ci. - uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi i zsunąłem się po ścianie. Jestem idiotą. Cholernym idiotą. Nie długo będzie za późno, w końcu za 5 dni wyjeżdża. Tak, mój kochany Harry mnie zostawia. Tylko szkoda, że nie wie co do niego czuję. Pewnie mnie odrzuci i uciekanie. On na pewno nie jest bi. A może jednak...? Nie, co ja gadam. Robię sobie głupią nadzieję... Nie mogę przecież tu siedzieć cały czas. Ogarnąłem się i wróciłem do chłopaka. Siedział przed telewizorem i oglądał jakiś beznadziejny serial. Usiadłem obok niego.
- Dobrze się czujesz? Jesteś jakiś blady. - powiedział dotykając mojego policzka. Teraz na pewno 'zmieniłem' kolor, ponieważ moje policzki zalały rumieńce. - O już nie! - zaśmiał się Hazza i przybliżył swoją twarz do mojej. O boże, serce mi zaraz wyskoczy. Był niebezpiecznie blisko. Nasze nosy stykały się. Przechylił swoją głowę i... czekajcie ?! Czy on chce mnie pocałować?! Jezu, Lou myśl racjonalnie. Przecież... O nie. Odsunąłem się od niego.
- J-ja przepraszam. - wychrypiał. Już chciałem mówić, że nie ma za co, bo to ja wszystko zniszczyłem i chcę żeby spędził ze mną resztę życia, ale to by było głupie. Harry ma zły wpływ na mnie. Speszony przesunął się na drugi koniec kanapy. Co ja najlepszego zrobiłem ?!

*Hazza*
Czy on nie widzi, że coś do niego czuję? Przecież to Lou... Nie jest gejem. Na sto procent. Kontem oka zerkałem na niego. Był zamyślony lub przerażony tym co chciałem zrobić. Nagle do głowy wpadł mi pomysł, głupi, ale dla mnie najlepsze rozwiązanie. Wyjeżdżam. Jeszcze dziś wyjadę i dam mu święty spokój. Pewnie ma już dość oglądania mnie. Na pewno ! Zacząłem się wiercić. 
- Wiesz co... Chyba będę się zbierał. - powiedziałem. Spojrzał na mnie nie zrozumiale. - W sensie, że wyjeżdżam. 
Jego oczy powiększyły się. Przez chwile patrzył na mnie... z nadzieją, że zmienię decyzję? Nieee, na pewno nie. 
- Ale jak to ? Teraz? Zaraz? - pytał.
- No teraz. - uśmiechnąłem się. 
- Dlaczego? 
- Nie chcę ci się narzucać. - O ludzie, co ja gadam! Chętnie zaciągnąłbym go do łóżka. Harry ! Czy ty właśnie myślisz o seksie z facetem? A co z Dan? No taak i problem. Ale do Lou coś czuję. Czy to możliwe, że byłem hetero, a teraz jestem homo? Lub bi. O boże, mam mętlik w głowie.
- Harry, muszę ci coś powiedzieć. Teraz albo nigdy. Bo j-ja... jestem gejem. - spuścił głowę. 
CO!? CZY ON MI WŁAŚNIE POWIEDZIAŁ.... TAK ! O matko. Gorąco, gorąco, gorąco. 
- Co związku z tym? - takie debile pytanie mógł zadać tylko... Harry Styles ! Brawo.
- To, że cię kocham.
_________________
Nie podoba mi się ;c Ale jest ;) 
NIE MA 6 KOMENTARZY = NIE MA ROZDZIAŁU.
Jak są błędy sorry ;D 

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 7.

No i niestety nie myliłem się. Harry zaczął opowiadać jakieś nie stworzone historie, o tym jak to przepłynął Ocean Atlantycki. Co chwilę latał do łazienki, wiadomo po co. Czasem zbaczał na tematy jego nie spełnionych miłości. Wyliczał z iloma kobietami spał. Tej nocy dużoo się o nim dowiem. W końcu usnął. O boże jakie to szczęście. Jest godzina pierwsza w nocy. Przykryłem młodszego kolegę kocem. Jak spał wyglądał na spokojnego, no i był słodki. Loki delikatnie opadały mu na twarz, był jak mały niewinny aniołek. Szkoda, że pozory mylą. Westchnąłem głośno. Chciało mi się okropnie spać, ale nie mogę go zostawić, bo jak coś mu się stanie? O nie, nie. Louis wybij to sobie z głowy. Znamy się już 3 tygodnie, a wydaje mi się jakby to były lata. To on potrafi wywołać na mojej twarzy uśmiech, który nie znika do końca dnia. Zwierza się mi, gdy ma jakiś problem. Może ja też powinienem mu powiedzieć prawdę o mnie? Ale to później. Wziąłem telefon do ręki i nie zważając na godzinę napisałem do Liam'a sms'a, że Hazza jest u mnie. Po chwili dostałem odpowiedź:   'Normalnie zabiłbym cię, że piszesz do mnie o tej godzinie, ale jadę właśnie do Wolverhampton, moja mama jest w szpitalu. Nie wiem kiedy wrócę, także proszę cię... Zaopiekuj się Harrym, wiesz jaki on jest. xx ' Ouuuu. I teraz mam jeszcze młodego na głowie. Świetnie. Mam tydzień żeby powiedzieć mu to co wie tylko Zayn i moja rodzina. Boję się jak na to zareaguje. W końcu nie każdy chłopak chciałby zadawać się z gejem, prawda? Pewnie będzie przerażony i nie będzie chciał mnie znać... Wziąłem pierwszą lepszą gazetę. Chwilę ją przeglądałem, a potem odpłynąłem w krainę Morfeusza...*Promienie słońca biły mi w twarz. W głowie miałem jeden wielki zamęt. Co wczoraj się wydarzyło? Film urywa mi się po tym jak wyszedłem z baru. Właściwie gdzie ja jestem? Rozejrzałem się w koło. Nikogo nie wid... o Louis. Czekaj co ?! Spał sobie słodko w kącie kanapy. Chwilę na niego popatrzyłem. Patrzę na chłopaka, który spał ze mną na jednej kanapie, w jego domu. Czy to nie wydaje się dziwne? Dobra tam. Zacząłem szukać kuchni. Jest. Zrobiłem sobie tosty i nalałem soku pomarańczowego ( nie było niestety jabłkowego ). Usiadłem przy stole. Moją uwagę przykuł zeszyt który leżał na rogu. Sięgnąłem po niego. Louis pisał piosenki. 

If we'd go again

/ Jeśli chcielibyśmy znów
All the way from the start
/ Zacząć wszystko od nowa
I would try to change
/ Spróbowałbym zmienić
The things that killed our love
/ Rzeczy, które zabiły naszą miłość
Your pride has built a wall, so strong
/ Twoja duma zbudowała mur, tak silny
That I can't get through
/ Tak silny, że nie mogę się przebić.

Ouuu, dobre to.. . Nie wiedziałem, że pisze. Usłyszałem ciche szuranie nogami. Do kuchni wszedł zaspany Lou. Na jego widok uśmiechnąłem się. Rzucił ciche 'Hej' i wyjął z lodówki mleko. Mmm, jakie on ma ciało. Styles ! Co ty człowieku gadasz ! Skarciłem się w myślach. Coraz gorzej ze mną. - Nie wiedziałem, że piszesz piosenki. - powiedziałem.- Aaa. To bazgroły. Żadna twórczość. - uśmiechnął się.- To jest naprawę dobre. On tylko pokręcił głową i usiadł na przeciwko. - Harry, chciałbym ci coś powiedzieć. - zaczął.



_______________
Tadam ! :D 
NIE MA 5 KOMENTARZY = NIE MA ROZDZIAŁU. :D
+ Piosenka: Scorpions ' Still loving you 'Jak są błędy, to sorry ;x

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 6.

Szedłem ulicami Doncaster, o dziwo dziś trochę ludzi się przez nie przewijało. Wiecie co ? Chyba polubiłem tego całego Louis'a. Fajny z niego gość, co prawda czasem dziwny, ale da się żyć. Ogólnie jakoś mi się tu spodobało... Dziwne. Ale dobra tam. Zgadnijcie gdzie teraz idę?! Do baru ! Jeeej. Dobra Styles ogarnij się. Znalazłem w pobliżu jakiś bar i po prostu okropnie się z tego cieszę. Wiecie... Nie pic 3 tygodnie to jednak coś. Popatrzyłem na zegarek, 20:48. Spoko, powinno być mało ludzi. Normalnie powinienem być teraz u Lou, ponieważ obiecałem mu, że poprzeglądamy razem gazety, w poszukiwaniu tej cholernej pracy,ale poszedł do rodziny. Wparowałem do pomieszczenia w którym unosiła się woń alkoholu. Mmm, mój raj. Usiadłem przy barze i zamówiłem najmocniejszego drinka. Barman zerknął na mnie z pode łba i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale w końcu machnął ręką i zaczął przygotowywać napój. Rozejrzałem się po lokalu. Nikogo nie było oprócz jednej striptizerki, która wiła się na rurze. Oho, wyczuwam niezłą zabawę.
Barman postawił przede mną drinka, a ja 'za jednym zamachem' go wypiłem i pokazałem żeby przyniósł jeszcze 3. No no, Styles.
- Jak się nazywa? - zapytałem, wskazując na dziewczynę.
- Luna. Nie dawno zaczęła robotę, młoda, coś dla ciebie dzieciaku. - odparł barman wracając do pracy.
Uśmiechnąłem się do niej.
No tak. Oczy mam już zamglone, w głowie mi się kręci. Po 6 drinkach, nie każdy zachowuje równowagę, nie to co ja. Hahaha. Zacząłem zmierzać w stronę drzwi, rzucając zalotne spojrzenie Lunie...
Moją twarz owiał chłodny wiatr. A po chwili jeszcze krople deszczu. Okropnie padało.
*
Wracałem właśnie od mamy i sióstr. Jak ja je kocham. Przechodziłem obok baru. Dobrze, że Harry go nie odkrył. Ale zaraz... Kim jest postać, która zatacza się powolnym krokiem przede mną? O nie. Podbiegłem kawałek. No pięknie ! Harry idioto.
- Ejej. Co ty tu robisz?! - krzyknąłem, osłaniając go parasolką, która tu i tak już nic nie zdziała, ponieważ chłopak był doszczętnie przemoczony.
- Nie widać? Bawiłem się. - zaczął bełkotać. 
Chwyciłem go pod ramię. Jest chyba wagi piórkowej. Wygląda na bardziej postawnego. 
Dzięki niemu teraz ja byłem także mokry, ponieważ całym ciężarem przylegał do mojego prawego boku. 
Po ok. 20 min. ( gdzie normalnie zajęło by to 5 min.) byliśmy pod moim domem. Nie chciałem robić Liam'owi kłopotu, a poza tym do jego domu było jeszcze z 10 min. drogi. Styles co chwilę coś jęczał, że go boli tu, tam. Trzeba było się nie upijać deklu. On jednak nie zna granic. Otworzyłem drzwi i wręcz wepchnąłem młodego do domu. 
- Zrób coś z sobą. - powiedziałem, ściągając z niego płaszcz. - musisz zdjąć te mokre ciuchy.
- A-ale n-ie chce. 
I co ja mam z nim zrobić? Zaprowadziłem go do łazienki i poszedłem wziąć jakieś dresy dla niego. Gdy wróciłem Harry ślęczał nad sedesem wymiotując. Boże, dlaczego ja? Powiedziałem, że jak skończy to niech się ubierze, ale przy okazji nie rozwali mi łazienki. Nalałem do szklanki wody i oparłem się o blat. Nagle zza rogu wyłonił się loczek. Wygląda jak jakaś sierota.
- E-ej, wi-wiesz co? - podszedł bliżej.
- Co?
- Chy-chyba mi si-się po-podobasz. 
O MATKO. Co on gada?! 
- Harry, usiądź. Rano pogadamy.
Coś czuję, że ta noc będzie strasznie długa.
_________
Tarabum ;D Jest, taki sobie ale jest :D 
NIE MA 5 KOMENTARZY - NIE MA ROZDZIAŁU.
JAK SĄ BŁĘDY SORRY.
+ ZAPRASZAM NA DRUGIEGO BLOGA, NA KTÓRYM TAKŻE JEST NOWY ROZDZIAŁ: http://onedreamonedirection-malikowa.blogspot.com/